Rozlew krwi

Zaczęło się od Cliffa Burtona. Przez wiele lat 27 września nawet bieliznę nosiłem czarną. W latach 90. jeszcze wszyscy wierzyli(śmy) w nieśmiertelność. A w nowym wieku wszystko się posypało. Dimebag, Piggy, Paul Baloff, Docent, Robert Sadowski, Vitek, Jesse Pintado, Pete Steele, Mieszko Talarczyk, Paul Grey, Ronnie James Dio… Do tego wypadki i ciężkie choroby. Pete Sandoval, Ken Owen, Bill Ward, Covan… A teraz NAGLE Jeff Hanneman nie żyje. Istny rozlew krwi…

Posted in Muzyka | Tagged , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Leave a comment

O dorastaniu, wyrastaniu i porastaniu

Miałem napisać coś o piosence Adele do najnowszego Bonda, ale przypadkiem sięgnąłem po starą płytę Napalm Death („Fear, Emptiness, Despair”) i… nie, nie, życie nie przeleciało mi przed oczami, choć pojawiły się refleksje.

W miniony weekend, oczekując na znajomych po meczu Legii z Wisłą (2:1, Legia liderem w lidze;), stałem sobie pod drzewem na Łazienkowskiej i paliłem papieroski. Pojawili się inni znajomi, których nie oczekiwałem, a z którymi spotkanie było bardzo miłą niespodzianką, oraz baaaaardzo dawno niewidziany kolega ze szkoły. Przed laty dzieliliśmy pasję słuchania ekstremalnej muzyki. Na jego pytanie o to, czego „się teraz słucha” odparłem, że ja to właśnie chyba wyrastam z death metalu, bo coraz więcej nowych produkcji z tego gatunku mnie śmieszy albo nuży. Szybko zrobiłem mu też mini-wykład na temat kilku fascynujących, godnych polecenia współczesnych „dziwactw”, wśród których znalazło się też miejsce na najnowszą płytę Napalm Death.

Kolega zrobił wielkie oczy i powiedział coś, co pchnęło mnie do przypomnienia sobie hasła do tego bloga;) „Co jak co, ale ten nowy Napalm Death na pewno jest OK. Ten zespół nawet jak by zaczął grać muzykę góralską, to robiłby to dobrze.”

Sprawdziłem. Nawet płyty uważane w chwili opublikowania za takie sobie, po latach brzmią co najmniej intrygująco. A najczęściej wciąż świeżo i są po prostu dobre. I zrozumiałem, że to nie ja wyrastam z death metalu, ale death metal kolejny raz jest w dołku. Poza Napalm Death. Odkąd zespół z Birmingham zaczął flirtować z tym radosnym nurtem w sztuce (czyli od początku lat 90., od albumu „Harmony Corruption”), pojawiały się nowe, coraz bardziej ekstremalne zespoły (wizerunkowo albo technicznie), reaktywowały się stare, a te które trwały od początku – miały wzloty i upadki (Cannibal Corpse, Deicide, Morbid Angel, Immolation, Unleashed, Obituray, At The Gates, Carcass, Nile, Hate Eternal, Death, Decapitated, Suffocation, Deicide, Grave i inne. Proszę sobie dopasować kto, co i dlaczego).  

A Napalm Death, poza zboczeniem na industrialne podwórko (choć prawdę mówiąc, wcale nie najgorszym, więc eksperymenty z płyty „Diatribes” można uznać za udane) i niedopasowaniem oczekiwań do rynku (co skutkowało nie tylko najmniej porywającymi dziełami w ich dyskografii – „Inside Torn Apart” i „Words from the Exit Wound” – ale i próbą samobójczą wokalisty, Barneya Greenwaya; na szczęście nieudaną) robił i robi swoje. Ich kolejne płyty nie wywołują zażenowania. Choć Barney zazwyczaj drze się jak potwór z kreskówki, albo demon z horroru, muzyka najczęściej frapuje. Zresztą strona wokalna coraz bardziej jej dorównuje. Na najnowszej płycie (znakomita „Utilitarian”) zdarzają się nawet chwile melodeklamacji.

Kończąc tę przydługą laurkę, muszę przyznać, że nadal jestem wieśniakiem słuchającym death metalu. I choć porastam siwą szczeciną i wyrastam z koszulek z lat 90., to dorosłem też do obwieszczenia sobie i każdemu, kto jakimś zrządzeniem losu to czyta, że Slayer Slayerem, ale to Napalm Death w historii ekstremalnej muzyki najmniej razy mnie zawiódł.

O czym nie muszą świadczyć poniższe przykłady, bo każde dziecko wie, że tak jest, ale pewnie każdy chętnie sobie potupie do tych „przebojów”.

http://www.youtube.com/watch?v=TiTxY7ZRZKs

http://www.youtube.com/watch?v=npa8qUNEIFY

http://www.youtube.com/watch?v=tr-TNmfuEuA

http://www.youtube.com/watch?v=I48hapgnt7g

http://www.youtube.com/watch?v=uGVahiTA6rE

http://www.youtube.com/watch?v=YGahj5rkqdY

http://www.youtube.com/watch?v=I0NqN6mGO2g

A tu także polecone koledze z podstawówki „dziwactwa”, których i tak nie zobaczy, bo nie ma konta na fb, ani bloga na wp, a wszystko, co mu opowiedziałem zapewne zapomniał:)

http://www.youtube.com/watch?v=d18F_2Z_v5s

http://www.youtube.com/watch?v=4D7RzUtFEps

http://www.youtube.com/watch?v=qciRxrlTFGc

http://www.youtube.com/watch?v=TPKcIiHRilQ

http://www.youtube.com/watch?v=q58XkUplDn0

http://www.youtube.com/watch?v=A0daZxIn_Xw

http://www.youtube.com/watch?v=4v9UJT9v2yM

http://www.youtube.com/watch?v=OET8SVAGELA

http://www.youtube.com/watch?v=moiUyFQQE-0

Posted in Uncategorized | Leave a comment

Nie ma lekko 2011

Kolejny koniec roku to następny krok ku starości/ dojrzałości/ dorosłości w zależności od wieku. Niewątpliwie też czas podsumowań. Jedno i drugie zmusza do refleksji. Jeśli jednak ktoś założy sobie – jak ja – że nie zamierza dłużej komplikować sobie życia, to i do tak istotnej kwestii jak muzyczne podsumowanie roku podejdzie na luzie i będzie się nim bawił. Bez spinania się i z uśmiechem Kota Jinksa na twarzy – zestaw kilkunastu płyt (nie ma ściśle określonej liczby – ile wyjdzie, tyle będzie;), które były dla mnie tak dobre, że pamiętam o nich 28 grudnia (ryzykowne kryterium – bo pamięć człowiecza zawodna, ale cóż: jak na luzie i bez spinania się, to na tym poprzestanę;) znajdą Państwo poniżej. W komentarzach można wskazywać kontrpropozycje i przypominać mi, o czym zapomniałem:)

Morbid Angel „Illud Divinum Insanus”

Decapitated “Carnival Is Forever”

Turbowolf “Turbowolf”

Rose for the Crows. from STEPHEN AGNEW on Vimeo.

Azarath “Blasphemers’ Maledictions”

Animals As Leaders “Weightless”

Mastodon “The Hunter”

Mastodon: Curl of the Burl from robert schober on Vimeo.

Leash Eye “V.I.D.I.”

Anthrax “Worship Music”

The Stubs “The Stubs”

Radiohead “The King Of Limbs”

Radiohead: Lotus Flower from nn on Vimeo.

Iperyt “No State of Grace”

The Transgress “Oneirism op. 1”

Baaba Kulka “Baaba Kulka”

Baaba Kulka live

Mastiphal “Parvzya”

Posted in Muzyka | Tagged , , , , , , | 2 Comments

Już za chwileczkę, już za momencik…

W oryginale dalszy ciąg brzmiał “(…) piątek z Pankracym zacznie się kręcić”. Ale ja nie mam psa i nie zamierzam tego zmienić. Za to nasiąkłem w dzieciństwie przebojem śpiewanym przez nieodżałowanych – Huberta Antoszewskiego (Pankracego) i Zygmunta Kęstowicza (Pana Zygmunta) – i od końca lat 70. odruchowo, samo śpiewa mi się to w głowie, kiedy ma się wydarzyć coś ekscytującego.

A przełom lata i jesieni 2011 zapowiada się naprawdę interesująco. Dopiero co wyszła udana płyta Vadera a już… za chwileczkę, już za momencik;) do sklepów trafią bardzo udane wydawnictwa Anthraxu – “Worship Music” i Mastodona – “The Hunter”. Na pierwszą czekaliśmy osiem lat, na drugą standardowe trzy, ale obie robią bardzo dobre wrażenie.


W przypadku “kozaków z Atlanty” świadczą o tym ujawnione przez wytwórnię aż trzy utwory: “Black Tongue”, “Curl Of The Burl” i “Spectrelight” (znowu ze Scottem Kellym z Neurosis).

Gdyby ktoś nadal czuł niedosyt (co powinno być naturalne u fanów, bo na płycie jest jeszcze dziesięć równie dobrych piosenek) zespół upublicznił wyjątkowo wysokiej jakości odrzut z poprzedniej sesji – “Crack The Skye” . Rzecz nosi tytuł “Deathbound” i jest wyposażona w fantastyczny klip.

W kontekście takiego rozpasania Anthrax właściwie ledwie wysępił jedną piosenkę, ale zapewniam, że to nie dlatego, że reszta jest kiepska. Pieśń się nazywa “The Devil You Know” i dobrze reprezentuje płytę. Jest akurat pośrodku. Są i lżejsze od niej i ostrzejsze. Po weekendzie wszystko już będzie jasne.

Do tego szykują się też (miejmy nadzieję) petardy od Megadeth, Brutal Truth, Biohazard i wielu innych. A, i Primus wydał już “Green Naugahyde”, dla wszystkich, tracących nadzieję przez dwanaście lat oczekiwania…

Zapowiada się fajny czas. <stara baba mode on> Byle zdrowie było:)<stara baba mode off>

Posted in Muzyka | Tagged , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Leave a comment

Bezrefleksyjnie

Miniony weekend spędziłem na beztroskiej zabawie podczas Juwenaliów na Stadionie Syrenki. Wystarczyło napić się piwa i zapalić papierosa, żeby zapomnieć o polityce, gospodarce, martyrologii, podatkach, ZUS-ie, opłatach za używanie dróg, wód, powietrza, oddychanie, za komfort posiadania rządu, dwuizbowego parlamentu, sejmików wojewódzkich, rad miast, urzędów i nadrzędów, CBA, CBŚ, monitoringu na każdym skrzyżowaniu, akcyzy i domiaru, eeee… Przepraszam, za bardzo się wyluzowałem:)

Podczas przerw między występami kolejnych wykonawców TVPW (Telewizja Politechniki Warszawskiej) raczyła nas relacjami z bawiącego się tłumu. Najzabawniejszy był koleżka przebrany za banana, który na pytanie reportera “Co to ma symbolizować” odparł “Politechnikę”. Mniej, ale też zabawny, był dialog z innym, w białej czapce, który odpowiadał zwięźle i rzeczowo:
– Skąd jesteś?
– z SGH
– a dlaczego tu jesteś?
– bo mnie stać
– A…
– Je***ć biedę!
Czym wyczerpał arsenał pytań prowadzącego, a my wróciliśmy na scenę (imponującą jak podczas festiwali open air) oglądać i słuchać następnej polskiej gwiazdy. Jeśli kogoś interesują szczegóły, odsyłam do relacji, opublikowanych w Wirtualnej Polsce.
CKOD i SGM
Myslovitz i Kobranocka
Dżem
Hey
T. Love

Posted in Uncategorized | Tagged , , , , , , , , , , , | Leave a comment

Zupełnie inny, metalowy koncert

Niby są takimi samymi metalowymi wieśniakami, jak wszyscy, ale od pierwszego zetknięcia się z ich muzyką wiadomo, że poza pochodzeniem z dziwnego miejsca (frankofoński Quebec w Kanadzie) mają do zaproponowania więcej, niż inni. Voivod na żywo to jak doświadczenie z Roswell, ale z happy endem. Tematyka science fiction jest nierozerwalnie związana z Voivodem, bo perkusista grupy, Away, oparł koncepcję istnienia grupy na opowieściach o wojowniku z odległej planety, co podobno nie jest wymysłem, tylko częścią wiedzy, jaką mały Michel nasiąkł wraz ze swoją siostrą, którą – rzecz jasna – Obcy porwali i gruntownie przebadali, oraz poinstruowali, jak żyć. Istnieje przypuszczenie, że uczestniczyli też w próbach zespołu w drugiej połowie lat 80. ubiegłego wieku, co by tłumaczyło nieziemsko udane wydawnictwa z tamtego okresu. Dziś w warszawskiej Progresji Voivod zagrał o jakieś tysiąc pięćset lat świetlnych lepiej, niż trzy lata temu w Krakowie i stąd moja nocna nadaktywność i kolejny wpis… Acha, wiem, że w latach świetlnych nie podaje się różnicy między jakością koncertów;))

Posted in Uncategorized | Tagged , , | 1 Comment

Spóźniony zapłon i nawał pracy…

… skutkują tym, że (nie bez poczucia lekkiego wstydu) dopiero dziś piszę o płycie, która fascynuje mnie już od dobrych dwóch miesięcy. Baaba Kulka “Baaba Kulka” Bardziej polecam płytę, niż recenzję, ale jak ktoś ma ochotę, to zapraszam też do lektury:)

Posted in Muzyka | Tagged , , , , | 2 Comments

Czas(y)

Czas biegnie w naszych czasach znacznie szybciej, niż kiedyś. Wprawdzie już mój dziadek, który żył na przełomie wieków (XIX i XX) i dożył ponad osiemdziesięciu lat, twierdził w mocno dojrzałym wieku, że swoje dzieciństwo pamięta jakby minęło dzień wcześniej. Zawsze więc czas płynął szybciej starzejącym się, a chcącym być już!, natychmiast!, ale dopiero dorosłymi, raczej się dłużył. I nie ma w tym nic dziwnego, ani odkrywczego. Ale, nie bacząc na to, że mi nagle osiwiała broda, czy że o zdarzeniach, które świetnie pamiętam, mówię z użyciem zaskakująco dwucyfrowych liczebników, każdy chyba przyzna, że dziś czas szybciej mija.

Już nie upływają, ale uciekają godziny – pełne wpisów na fejsie, wysłanych maili, przeczytanych sms-ów, czy odebranych telefonów. Dni – z regularnie powtarzającym się staniem w korkach, słaniem łóżka, jedzeniem śniadania, spotykaniem tych samych ludzi. Tygodnie – odmierzane imprezami, spacerami, kolejnymi numerami Przekroju, notowaniami list przebojów, czy wizytami na Służewcu. Miesiące – z dniem, kiedy dostajemy pieniądze, jeśli mamy pracę, lata – z przyzwyczajaniem się do pisania nowej daty, urodzinami, sylwestrami, i tak dalej…

Ta niewyszukana konstatacja na temat przyśpieszenia w nowym tysiącleciu nie wzięła się z nieuzasadnienie głębokich przemyśleń. Po prostu przypadkiem trafiłem na stronę swojego bloga i zobaczyłem, jak dawno go nie uaktualniałem. Natychmiast, jak to często bywa, w głowie zaśpiewała mi się piosenka znikąd. Tę akurat wykonywał Burke Shelley (BTW., mam nadzieję, że już wyzdrowiał), ale po Budgie zaczęły wpychać się następne, nie wyłączając Cindy Lauper i koszmarka z „Dirty Dancing”:) Nie pozostawało mi nic innego, jak stworzyć na szybkęsa Top 10 piosenek o czasie.

Kolejność dowolna. Bo i tak każdy sobie wybierze, co lubi, a szkoda czasu…

Budgie http://www.youtube.com/watch?v=5ME4lrmCF7o

Living Coloür http://www.mojvideo.com/video-living-colour-time-s-up/3ad25b73ab804285e4d6

Queen http://www.youtube.com/watch?v=eWMqyzvfU_Q

Anthrax http://www.youtube.com/watch?v=51vMbmIhyKk

Miles http://www.youtube.com/watch?v=N090STPx-2M

Bowie http://www.youtube.com/watch?v=9bYqGPSPP5s

Goldie http://www.youtube.com/watch?v=A2_IZkU42Sw

Brutal Truth http://www.youtube.com/watch?v=CQWitw7ecVE

MJ http://www.youtube.com/watch?v=LeiFF0gvqcc

Black Eyed Peas http://www.youtube.com/watch?v=JwQZQygg3Lk

Posted in Muzyka | Tagged , , , , , , , , , , , , , , , , , | 5 Comments

O trosce

Preambuła: Na szczęście to mój blog, w którym wyrażam swoje zdanie, bez względu na to, czy słuszne, czy głupie. Postanowiłem więc nie powstrzymywać się przed mentalnym ekshibicjonizmem i, mimo braku kwalifikacji (jak 99% blogerów;), a zgodnie z polską tradycją, zabrać głos w sprawie polityki.

Mianowicie…

Kiedy byłem dzieckiem rodzice rzadko, ale urywali się czasem, zostawiając mi i moim dwóm siostrom wolną chatę. Zawsze, przed wyjazdem i zostawieniem mieszkania pod naszą opieką, odbywały się zloty sąsiadów, ciotek i wszystkich, mniej lub bardziej zainteresowanych dorosłych, którzy mogliby podczas nieobecności rodziców „podlewać kwiatki”, jak będziemy w szkole, albo „sprawdzać, czy nie trzeba zupy odgrzać”, jak ze szkoły wrócimy. Oczywiście byliśmy zachwyceni tą troską. Do czasu, kiedy z kilkulatków staliśmy się nastolatkami. A jak miałem 20-22 lata, to imprezy były już takie, że nie miało znaczenia, czy do drzwi dobijała się sąsiadka, ciotka, czy policja… I tak nie było słychać.

Tak zwana Wolna Polska ma prawie dwadzieścia dwa lata i latem przejmie prezydencję w UE… Ciotki i sąsiadki zgodziły się pomóc i właśnie przyjechały.

Posted in Niezupełnie o Muzyce | Tagged , , , , , , , , , , , , , , , | Leave a comment

Niby już się oswoiłem…

Informacje o tym, że ktoś umarł, od czasu, kiedy przeżyłem kilka śmierci bardzo bliskich mi osób, przyjmuję z irracjonalnym spokojem. Aż się zastanawiam, czy to jeszcze zrozumienie, że tak musi być, czy już obojętność, czy nie daj Boże, znieczulica. Są jednak sytuacje, kiedy na zewnątrz wszystko udaje się utrzymywać pod kontrolą, a w środku coś uciska i nie pozwala powiedzieć “Hm, tak bywa”. Najmocniej wrył mi się w pamięć dzień, w którym został zabity Dimebag Darrell (8.12.2004). Dziś znowu tak mam.
Gary Moore został znaleziony rano w hiszpańskim hotelu, w którym najprawdopodobniej spędzał wakacje. Miał 58 lat. Widziałem raz jego koncert, półtora roku temu i bardzo pochlebnie opisałem, zresztą zgodnie ze stanem faktycznym, co się działo na Torwarze. Jutro w Warszawie zagra Thin Lizzy, w którym grał nie tylko Phil Lynott, ale i Gary Moore. Może zagrają ”Parisienne Walkways”

Posted in Muzyka | Tagged , , , , , , , , , , , , | 1 Comment